W pierwszym kwartale bieżącego roku na łamach PZE News prezentowaliśmy dwa odcinki naszego cyklu pod ogólnym tytułem „Ciemna strona archeobiznesu” Filmy te były odpowiedzią na kampanię manipulacji i nacisków na stronę rządową ze strony części środowiska opisanego w materiale.

 

W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z listem dyrektora Narodowego Instytutu Dziedzictwa do pana premiera Mateusza Morawieckiego, interpelację poselską inicjowaną przez SNAP, List prezesa tej organizacji do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Sportu oraz list do pana Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się również o innego rodzaju naciskach.

Treść wszystkich tych dokumentów zwykle jest podobna i mówi o potężnej liczbie zrabowanych zabytków, o nieuzasadnionej liberalizacji przepisów choć jak wiemy te ciągle się zaostrzają.

Niestety ale żaden z apelujących łącznie z Policją nie przedstawił dotąd dowodów na lansowane przez to środowisko tezy. 16 czerwca 2021 grupa kilku osób pod nazwą Otwarte Forum Archeologów wystosowała list otwarty do władz Rzeczpospolitej Polskiej. List, który w zasadzie niczym istotnym od wcześniejszych tego typu odezw się nie różni. Znowu mamy do czynienia z demagogią nie popartą żadnymi logicznymi argumentami. Dopuszczono się jednak wyrafinowanej manipulacji polegającej na tym, że jako dowód w sprawie użyto fragmentów publikacji kilku naukowców od lat współpracujących z kolekcjonerami i poszukiwaczami. W liście wymienia się głównie trzy nazwiska a są nimi: Profesor Aleksander Bursche, doktor Arkadiusz Dymowski i magister Marcin Rudnicki.

List sformułowany jest w takiej formie, że sugeruje wręcz nielegalne działania naukowców w celu pozyskiwania materiału badawczego.

Zanim dojdziemy do podsumowania i oceny omawianego listu przyjrzyjmy się najpierw występującym tam postaciom. Na pierwszym planie Mirosław Andrałojć i Małgorzata Talarczyk Andrałojć członkowie SNAP oraz właściciele spółki cywilnej o nazwie Pracownia Archeologiczna Refugium. Alina Jaszewska członek zarządu głównego SNAP, prezes oddziału lubuskiego tej organizacji oraz właściciel firmy Pracownia Archeologiczno – Konserwatorska, Sławomir Kałagate członek sądu koleżeńskiego SNAP, pracownik firmy Aliny Jaszewskiej, Leszek Ziąbka członek wielkopolskiego oddziału SNAP. Co łączy oprócz przynależności do SNAP te nazwiska? Wszyscy z wymienionych w swej pracy korzystają z pomocy zaufanych poszukiwaczy!

Mirosław Andrałojć szczególnie upodobał sobie Kujawy, które nieformalnie obsadzone są głównie przez archeologów z Wielkopolski i niechętnie widzą tam naukowców z innych części Polski.

Stąd nie bez powodu wymienia się w liście nazwiska naukowców z innych ośrodków badawczych, którzy ośmielili się wejść na nie swój teren. Pikanterii dodaje fakt, iż jeden z sygnatariuszy listu sam widnieje jako autor publikacji podobnej do cytowanych w liście i opartej na znaleziskach detektorystów! Oczywiście publikacja ta zapewne przypadkiem nie jest wymieniona w omawianym dokumencie.

Podsumowując mamy do czynienia z próbą przysłowiowego pieczenia dwóch potraw na jednym ogniu. Nieformalna grupa OFA za jednym zamachem chce się pozbyć konkurencji, która między innymi poprzez współpracę z poszukiwaczami może pochwalić się dużą ilością publikacji naukowych jednocześnie pokazując palcem na poszukiwaczy jako sprawców wszelkiego zła.

W liście możemy zauważyć jeden, zapewne nieintencjonalny pozytyw. Autorzy zauważają wkład poszukiwaczy w uświadomienie archeologom, że warstwa orna niesie również za sobą ważne informacje. To właśnie wspominani w niezbyt dobrym świetle archeolodzy Aleksander Bursche, Arkadiusz Dymowski i Marcin Rudnicki przez lata udowadniali w swoich publikacjach, że współpraca naukowców z pasjonatami poszukiwaczami przynosi wymierne efekty. Archeolodzy pokroju autorów listu doprowadzili do sytuacji, gdzie zgłoszenia znalezisk praktycznie zanikły.

Gdyby urzędnicy wyższego szczebla, odpowiedzialni za ochronę zabytków, wykazaliby się odrobiną odwagi to sytuacja zabytków w Polsce miałaby się zupełnie inaczej a ilość zgłoszeń przypadkowych znalezisk uległaby zwiększeniu. Dziś urzędnicy zdaje się słuchają bardziej biznesu archeologicznego niż naukowców pasjonatów a poszukiwacze są tu przysłowiowym chłopcem do bicia. Inne państwa cywilizowanej Europy już dawno unormowały z sukcesem ten problem. Odpowiednie zapisy znalazły się również w ratyfikowanej przez Polskę konwencji z Faro. Podpisując Konwencję, kraj zgadza się chronić dziedzictwo kulturowe ale także prawa obywateli do dostępu i uczestniczenia w tym dziedzictwie. W wielu krajach stworzono czytelne prawo i obowiązki poszukiwaczy, wspierane specjalnymi programami do zbierania danych o znaleziskach. Istnieje baza PAS-Anglia, baza PAN-Niderlandy, baza MEDEA-Flandria, Belgia, DIMA-Dania, SauLT-Finlandia. U nas informacje o znaleziskach zwyczajnie giną.

 

Niestety w naszym pięknym kraju wszystko postawione jest na głowie co postaramy się wykazać w kolejnych odcinkach cyklu „Ciemnej Strony Archeobiznesu” na kanale PZE News oraz kilku poczytnych tytułach prasowych. Tym razem przy współudziale archeologów, którzy postanowili mówić.

https://www.forumarcheologiczne.pl/?fbclid=IwAR2UXHRr9DwTOCVslkN9scTvEO_rlFIb9_lqb79Nz_WlWdlLYHqtrwSz3_4

 

Zespół PZE