Jest to pierwszy tak szeroki projekt badawczy w Polsce realizowany wspólnie przez detektorystów, z organizacaji zrzeszonej w Polskim Związku Eksploratorów i archeologów. Mowa o „Projekcie Lednica” czyli współpracy pasjonatów historii – detektorystów z Wielkopolskiej Grupy Eksploracyjno-Historycznej „Gniazdo” z archeologami z Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy. Badany teren, czyli okolice Ostrowa Lednickiego, gdzie znajdują się najstarsze relikty architektoniczne związane z początkami państwa Mieszka I i Bolesława Chrobrego, już dzisiaj przyniosły odkrycia w postaci ponad 1000 zabytków! A co jeszcze skrywa ziemia? O tym z Krystianem Sobkowiakiem, prezesem „Gniazda” (stowarzyszenia które uczestniczyło w zakładaniu PZE),  rozmawia Karol Soberski

 

– „Projekt Lednica” ruszył w styczniu tego roku, gdy podpisaliście umowę z Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy. Skąd pomysł na takie badania? Kiedy taka idea się zrodziła? Jak duży obszar macie do przebadania, jak długo potrwają Wasze badania i czego szukacie?
– Pomysł zrodził się w głębokim błotnistym wykopie podczas zeszłorocznych badań sondażowych, przy których współpracowaliśmy z Muzeum Pierwszych Piastów. Dwa tygodnie wspólnej pracy i dyskusje o możliwościach współpracy zaowocowały dzisiejszym „Projektem Lednica”. Wstępnie założony obszar badań obejmuje prawie 4000 ha wokół Jeziora Lednica. Czas trwania nie jest do końca określony, w każdym razie mówimy tutaj o kilku najbliższych latach. Szukamy zabytków zagrożonych zniszczeniem podczas upraw polowych i nielegalnymi poszukiwaniami.

– W ramach tego Projektu przeprowadzacie, pod nadzorem Wielkopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, i przy współpracy z archeologami badania powierzchniowe w okolicy jeziora Lednica. Na czym polega wspólna praca detektorystów i archeologów? Pytam o to, bo wiele osób jest ciekawych jak w praktyce wygląda ta współpraca.
– Zadaniem członków „Gniazda” jest przeszukiwanie wyznaczonego terenu za pomocą detektorów metali oraz wydobywanie przedmiotów mogących być zabytkami. Podkreślić należy, że działania dotyczą jedynie warstwy przemieszanej/ornej, bez ingerencji w głębsze warstwy, cenne archeologicznie. Potencjalne zabytki umieszczane są w woreczkach, a ich pozycje zaznaczane  chorągiewkami. Zadaniem archeologów jest zebranie przedmiotów, wypisanie metryczek oraz zanotowanie współrzędnych GPS dla każdego przedmiotu.

– Jak wygląda Wasza praca? O której zaczynacie, ile godzin dziennie pracujecie i czy macie jakieś konkretne zadania wytyczne przez Muzeum?
– Nie mamy sztywnego harmonogramu prac, dopasowujemy się do pogody, dostępności terenu oraz oczywiście czasu, który każdy z nas chce poświęcić. Zazwyczaj spotykamy się 1-2 razy w tygodniu i pracujemy po 6-8 godzin. Wszystko odbywa się na zasadzie dobrowolności, w miarę chęci i możliwości.

– Wspólne projekty archeologów i poszukiwaczy w Polsce to dosyć częste akcje, jak choćby coroczne poszukiwania na polach pod Grunwaldem. W Wielkopolsce jest to jednak pierwsza na tak dużą skalę wspólna akcja tych dwóch środowiska. Twoim zdaniem, może to być krok milowy by było więcej takich wspólnych przedsięwzięć w naszym województwie? Przełamujecie te lody nieufności między tymi środowiskami?
– Pozwolę sobie stwierdzić, że nasz projekt wykracza znacznie dalej w porównaniu do innych tego typu inicjatyw w Polsce. Nie chodzi tylko o obszar i wieloletnie założenia projektu. Bardzo ważnym elementem projektu jest zakres i sposób gromadzenia danych. Z jednej strony zobowiązani jesteśmy przez WKZ do prowadzenia tradycyjnej ewidencji przewidzianej dla tego typu prac. Z drugiej strony przy współudziale naukowców z wydziału archeologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu powstaje cyfrowa baza danych informacji geograficznej GIS, obejmująca wszystkie zgromadzone zabytki łącznie z ich koordynatami geograficznymi i zdjęciami. Każdy z uczestników posiada indywidualny rejestrator GPS zapisujący ścieżkę przejścia, która również trafia do bazy danych. Powstaje cyfrowa, wielowarstwowa mapa terenu pozwalająca na szeroką analizę i weryfikację dotychczasowych stanowisk archeologicznych. Taki sposób gromadzenia i analizy danych naszym zdaniem może stać się wstępem do „cyfrowej rewolucji” w polskiej archeologii. Nasze przedsięwzięcie spotyka się z szerokim zainteresowaniem społeczeństwa i jest przykładem dobrej współpracy środowisk archeologów i detektorystów.

 

– Pytam o to również w tym kontekście, że trwają prace na zmianą prawa, które dotyczy również eksploratorów. Ministerstwo chce by ostateczny kształt ustawy był zadowalający zarówno dla poszukiwaczy, jak i archeologów. Jak Stowarzyszenie, którego jesteś prezesem, podchodzi do tej sprawy?
– Przepisy prawne w tej kwestii wywodzą się jeszcze z epoki PRL i wymagają głębokich zmian począwszy od zdefiniowania zabytku archeologicznego, aż po uregulowanie spraw związanych z poszukiwaniami za pomocą wykrywaczy metali. „Gniazdo” od samego początku brało udział w zawiązaniu Polskiego Związku Eksploratorów i uważamy, że jest to na dziś jedyna organizacja mogąca mieć realny wpływ na kształtowanie przepisów dotyczących naszego środowiska.

– Powróćmy do Waszej umowy z Muzeum na Lednicy. Jest tam stwierdzenie, że jednym z celów jest „ochrona zabytków ruchomych przed nielegalnie działającymi „poszukiwaczami skarbów”. Czy w okolicach Ostrowa Lednickiego, szerzej jeziora Lednica często zdarzają się przypadki nielegalnych poszukiwań?
– Okolice Jeziora Lednica to dziesiątki jeśli nie setki stanowisk archeologicznych. Obszar ten od wielu lat przeszukiwany jest przez osoby nielegalnie eksplorujące stanowiska archeologiczne. Niestety tylko znikoma część cennych zabytków dzięki uczciwym poszukiwaczom trafia w ręce służb konserwatorskich.

– W mediach pojawiły się już pierwsze informacje o efektach Waszych poszukiwań, że znaleźliście ponad 600 zabytków. Spodziewaliście się aż tak dużego sukcesu Waszych prac? Jakie dotychczasowe znaleziska są dla Was największym zaskoczeniem?
– Na dzień dzisiejszy liczba wydzielonych zabytków przekroczyła już 1000, z czego około 34 proc. stanowią przedmioty datowane na wczesne średniowiecze. Do tej pory była to „rozgrzewka”, teraz zaczynają się żniwa i dostępny obszar zwiększa się wielokrotnie. Projekt obejmuje jedne z najcenniejszych historycznie terenów Polski i należało spodziewać się wielu cennych znalezisk. Paradoksalnie zaskoczeniem jest niewielka w porównaniu do sąsiednich obszarów liczba zabytków datowanych na XV-XVIII wiek.

– Wasze badania w okolicach jeziora Lednica trwają dalej. Wielu naukowców, archeologów twierdzi, że okolice Ostrowa Lednickiego, gdzie znajdują się najstarsze relikty architektoniczne związane z początkami państwa Mieszka I i Bolesława Chrobrego, mogą nas jeszcze zaskoczyć niezwykłymi odkryciami. Liczycie na jakąś historyczną sensację?
– Historyczna sensacja w przyszłości oczywiście jest możliwa zwłaszcza, że to dopiero początek „Projektu Lednica” ale bardziej nastawiamy się na poszerzenie i weryfikację dotychczasowej wiedzy o rejonie Lednicy.

– Na koniec powiedz naszym Czytelnikom, kilka słów o Waszym Stowarzyszeniu Wielkopolska Grupa Eksploracyjno – Historyczna „Gniazdo”. Kiedy powstało, jakie macie cele, kto może należeć i gdzie można znaleźć informacje o Waszych działaniach.
– Jesteśmy dość ścisłym gronem przyjaciół połączonych pasją. Nie było naszą ambicją posiadanie dużej liczby członków, czy spektakularne akcje. Formę prawną posiadamy od 2016 roku. Nasze cele to przede wszystkim kreowanie pozytywnego wizerunku środowiska poszukiwaczy w społeczeństwie oraz zgodna z prawem działalność eksploracyjna. Nie ukrywam, że jesteśmy dość zamkniętą grupą ale dla osób z inicjatywą i ambicjami po dość długim okresie karencji zawsze znajdzie się miejsce. Takie podejście pośrednio wiąże się również z „Projektem Lednica”, który podczas prowadzenia prac na tak cennych stanowiskach archeologicznych wymaga najbardziej doświadczonych i zaufanych uczestników. Na dzień dzisiejszy „Projekt Lednica” pochłania nas praktycznie w 100 proc. i z pewnością po kolejnych etapach prac publikowane będą wyniki naszej działalności. Mam nadzieję, że więcej będą mogli Czytelnicy usłyszeć jeszcze w tym roku.

Fot. WGE-H „Gniazdo”