Na portalu internetowym Prawo.pl ukazał się artykuł redaktor Katarzyny Żaczkiewicz – Zborskiej poświęcony omówieniu rządowego projektu nowelizacji Ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Autorka przedstawia w skrócie, jakich rozwiązań możemy się spodziewać i w jaki sposób autorzy tego projektu uzasadniają proponowane w projekcie zmiany.
Opinię Polskiego Związku Eksploratorów o tym projekcie przedstawiliśmy już w poprzednich artykułach. Skupię się jedynie na argumentacji potrzeby proponowanych zmian według autorów projektu, a także przytaczanych opinii członków Rady Ochrony Dziedzictwa Archeologicznego, które zostały zacytowane w omawianym artykule.
Pozwolę sobie zacząć od pani dr hab. Anny Zalewskiej z UMCS w Lublinie, która zasłynęła z nieprofesjonalnie przeprowadzonych badań archeologicznych w Puszczy Bolimowskiej, dotyczących działań z okresu I Wojny Światowej, czyli czasów, którymi dotychczas zajmowali się wyłącznie historycy i właśnie poszukiwacze pasjonaci historii. Projekt ten kosztował podatników sporo pieniędzy! Efektem badań było opracowanie pt. Wielka Wojna nad Rawką 1914-15 i materialne po niej pozostałości. Recenzji tego „dzieła” podjął się wybitny historyk okresu Wielkiej Wojny pan Dariusz Andruszkiewicz, który nie pozostawił suchej nitki na jakości i rzetelności dzieła współtworzonego przez panią Annę Zalewską . Pozwolę sobie na przytoczenie jedynie podsumowania z recenzji pana Dariusza Andruszkiewicza:

Podjęta przez autorów próba przybliżenia nam cząstki dziejów z okresu I wojny światowej w oparciu o aparat badawczy skojarzony z archeologią, okazała się nieudana. Przecież od tamtych wydarzeń minęło dopiero 100 lat! O czasie tak nieodległym wiemy bardzo wiele, uczestników wydarzeń znamy z nazwisk, w najdrobniejszych szczegółach poznaliśmy sprzęt, taktykę, technikę itd. Projekt pod egidą IAE PAN w tym zakresie niczego nowego nie odsłania, a jedynie deformuje dotychczasowy stan wiedzy. Rodzi się zatem pytanie: ile warte są dotychczasowe badania i ustalenia IAE PAN dotyczące minionych epok? Niebezpodstawne wydaje się przypuszczenie, że także i one mogą być w jakiejś części równie bezwartościowe, kreując zdeformowany i fikcyjny obraz przeszłości. Coraz częściej dostrzegany w ostatnich latach „rozwój” archeologii /współczesności/ , któremu towarzyszy ostentacyjne ignorowanie, a nawet lekceważenie innych nauk , skłania ku przyjrzeniu się mu z bliska i postawieniu pytania: czym tak naprawdę stała się w Polsce archeologia?

Należałoby zadać w tym miejscu pytanie: jak to się stało, że osoba, która wykazała się rażącymi uchybieniami w pracy badawczej jak i podstawowymi brakami w wiedzy historycznej jest członkiem organu doradczego przy Ministrze Kultury i Dziedzictwa Narodowego skupiającego esencję świata naukowego?
Na zakończenie tego wątku dodam, że wielu wysokiej klasy naukowców nie jest w stanie uzyskać jakichkolwiek funduszy na prowadzenie swych badań. Czy MKiDN wraz z RODA nie powinni zajmować się wyłuskiwaniem tych osób zamiast premiować tych obrotnych ale mniej zdolnych?
Kolejnym naukowcem, na którego powołuje się w swym materiale autorka, jest prof. Maciej Trzciński z Katedry Kryminalistyki Wydziału Prawa Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego. Pan Trzciński argumentuje zaostrzenie przepisów szeregiem przestępstw, których statystyki policyjne nie potwierdzają. Zadaliśmy pytanie Komendzie Głównej Policy o przestępstwa dotyczące art. 108 niszczenie zabytków i 262 kpk, zbezczeszczenie grobów, gdzie na ponad 643 wszczętych postępowań w latach 2020-2021 , wykrywacz metali nie występuje ani razu!
Pan Trzciński utyskuje na ministerstwo, że w ogóle nie zajmuje się edukacją poszukiwaczy i ma w tym sporo racji.
Na pierwszym spotkaniu zespołu konsultacyjnego w Departamencie Ochrony Zabytków jego dyrektor dr hab. Katarzyna Zalasińska zakomunikowała nam, że zmiany przepisów będą oparte na trzech filarach, jakimi są: edukowanie, nagradzanie i karanie. Jak dotąd DOZ skupił się głównie tylko na tym ostatnim. Pan Trzciński kreuje się również na zwolennika edukacji, co jest niestety nieprawdą!
Gdy w 2018 roku, nie czekając na programy rządowe, Polski Związek Eksploratorów rozpoczął w całej Polsce szkolenia swoich członków w zakresie wstępu do archeologii, znajomości prawa dotyczącego poszukiwań zabytków, postępowania w wypadku znalezienia materiałów i przedmiotów niebezpiecznych oraz broni, a także zasad dobrego zachowania w lesie, pan Trzciński sprzeciwił się aby takie zajęcia odbyły się na terenie Uniwersytetu Wrocławskiego, gdzie jest wykładowcą argumentując w niewybredny sposób swoje stanowisko.
Tezy pana Trzcińskiego nie potwierdza nie tylko statystyka policyjna ale nawet samo ministerstwo. Zapytaliśmy Departament Ochrony Zabytków, czyli autora zaostrzenia przepisów, o skalę zjawiska niszczenia grobów przez poszukiwaczy i otrzymaliśmy następującą odpowiedź: „W odpowiedzi na (…) wniosek o udostępnienie informacji publicznej z dn. 25 października br., dotyczący liczby zabytków archeologicznych nieruchomych oraz liczby cmentarzy, dawnych cmentarzy i mogił wojennych zagrożonych jest przestępczością nielegalnych poszukiwań zabytków, uprzejmie informuję, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie dysponuje informacją w zakresie wniosku”. Skąd zatem pomysł na obecne zmiany skoro narracja zwolenników zaostrzenia przepisów rozmija się z rzeczywistością? Zakaz poszukiwań na cmentarzach jest dla każdego oczywisty.
Problem jest jednak taki, że nikt nie wie co kryje się pod pojęciem dawnych cmentarzy, mogił i grobów wojennych?
Czy będą to wszystkie okopy, transzeje…„pozacmentarne miejsca, spoczynku szczątków ofiar wojen, w tym ofiar mordów politycznych i poległych żołnierzy, w tym zatopionych wraków, pozostałości fortyfikacji polowych czy innych infrastruktur wojennych w których spoczywają szczątki zmarłych lub poległych w czasie wojen, konfliktów zbrojnych”, o których w opinii do ustawy napisała pani Zalewska?

Ile ich jest i gdzie znajdują się informacje na ich temat?

Ministerstwo Kultury również nie zna odpowiedzi a także zdaje się nie rozumieć pytania: Ile jest dawnych cmentarzy, mogił i grobów wojennych (o których mowa w art. 1 pkt 27 projektu ustawy o zmianie ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami oraz niektórych innych ustaw) oraz w jakich ewidencjach znajdują się informacje o ich lokalizacji? Na to pytanie otrzymaliśmy następującą odpowiedź: „ Uprzejmie informuję, że pytanie to sformułowane jest w sposób nieprecyzyjny, w związku z czym nie można uznać go za żądanie udostępnienia informacji publicznej w rozumieniu ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej”. Jak precyzyjniej zapytać o coś, co zostało w ustawie właśnie tak nieprecyzyjnie określone przez Projektodawcę, którym jest przecież Ministerstwo Kultury?
Spójrzmy jeszcze pobieżnie na projekt innej ustawy, który również jest w fazie konsultacji publicznych: „Projekt ustawy o cmentarzach”. Projekt zauważa obecnie brak danych o liczbie i lokalizacji cmentarzy, w tym szczególnie cmentarzy historycznych. Zamierza rozwiązać problemy m.in. poprzez: uregulowanie materii znajdującej się obecnie w ustawie o cmentarzach i chowaniu zmarłych, ustawie o grobach i cmentarzach wojennych oraz ustawie o grobach weteranów walk o wolność i niepodległość Polski w dwóch spójnych aktach prawnych; włączenie do elektronicznej ewidencji cmentarnej informacji pochodzącej z Systemu Odznaczeń Państwowych, rejestru zabytków, ewidencji zabytków, ewidencji grobów i cmentarzy wojennych, ewidencji grobów weteranów walk o wolność i niepodległość Polski; uregulowanie sytuacji wszystkich cmentarzy i innych nieruchomości, w których znajdują się szczątki ludzkie lub popioły ludzkie; a także spójne przepisy dotyczące grobownictwa wojennego i ogólnego; Intencją Projektodawcy jest również wprowadzenie jednoznacznych definicji i zakresów przedmiotowych i podmiotowych podstawowych pojęć, takich jak prawo do grobu.
W celu realizacji planuje się również pozyskanie środków UE na inwentaryzację i digitalizację cmentarzy. Jak widać to projekt na lata.
Tymczasem Projektodawca nowelizacji ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, wiedząc zapewne o wszystkich brakach związanych z tematem grobów i cmentarzy, zwłaszcza tych „dawnych”, wymaga od adresata prawa niemożliwego, jednocześnie przewidując podwójną sankcję za niezrealizowanie nałożonego abstrakcyjnego obowiązku.
Jak mawia „klasyk” znany wśród poszukiwaczy: „Jak nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, o co chodzi”
O pieniądze!

Ale skąd one mają się wziąć?

Zapewne stąd skąd wszyscy wymienieni zwykle je biorą, z budżetu państwa, czyli od nas, podatników. Dlatego pan Trzciński nie pozwala aby poszukiwacze sami się dokształcali bo przecież oni /naukowcy/ mogą to zrobić lepiej i tylko przy okazji nie za darmo jak robi to PZE. Poszukiwacze nie będą mogli zajmować się wojnami światowymi, ponieważ pani Anna Zalewska weźmie na to kolejny milionowy grant. Naiwni poszukiwacze robią to przecież z pasji za darmo!
Wreszcie niby liberalizacja i odstąpienie od kary pozbawienia wolności. Czyżby? Otóż w sytuacji, gdzie definicja zabytku jest jak guma z majtek i nikt nie jest w stanie stwierdzić, co zabytkiem jest, a co nim nie jest, sądy powszechne nie korzystają z wymierzania kary pozbawienia wolności. Przepis zatem jest martwy co nie powinno mieć miejsca w państwie prawa! Zatem sprytni urzędnicy wymyślili sobie potężne kary administracyjne.
Czym jest kara administracyjna?
To pozasądowy środek represji, który nakłada na obywatela urzędnik. Taka wielotysięczna kara jest natychmiast egzekwowalna. Obywatel może dochodzić swoich praw w sądzie, co jednak trwa latami i dużo kosztuje. Zatem pomysłodawcy gdy zorientowali się, że z nami w sądach nie wygrywają, postanowili pójść na skróty i myśleli, że się nie zorientujemy.
Na koniec swojego wywodu pozwolę sobie na zadanie pytania: Jak to jest, że nieliczna grupka, wśród kilku tysięcy naukowców, ma tak duży wpływ na ustawodawstwo? Gdzie nie zapytamy wciąż pojawiają się te same nazwiska.
Krążą one wokół środowiska archeobiznesu związanego ze SNAP, naukowców otrzymujących milionowe granty na archeologię współczesności lub prawników i policjantów budujących swoje kariery na wyłapywaniu po polach dzieciaków ze współczesnymi „zabytkami” w kieszeniach?
Jeszcze raz zacytuję wspominanego wcześniej pana Andruszkiewicza: „Czym tak naprawdę stała się w Polsce archeologia”?