Petycja obywateli, miłośników historii, muzealników i archeologów-naukowców za przyjęciem nowelizacji ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami regulującej przepisy do poszukiwań.
Szanowny Panie Prezydencie
Szanowni Parlamentarzyści
Z głębokim żalem, ale także i niesmakiem obserwujemy działania archeologów inwestycyjnych, związanych ze Stowarzyszeniem Naukowym Archeologów Polskich mające na celu storpedowanie założeń procedowanego obecnie poselskiego projektu Ustawy o zmianie ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Jest to o tyle smutne, że ludzie utytułowani, ludzie posiadający stopnie naukowe uciekają się w swoich wypowiedziach i petycjach do manipulacji, nieuprawnionych wniosków, uogólnień i pomówień. Lektura tych tekstów każe wysnuć przypuszczenie, że pisały je osoby w ogóle niezapoznane z treścią projektu, ale co gorsza, nieznające zapisów obecnej ustawy, nieposiadające wiedzy o obowiązujących obecnie procedurach, niedotrzymywaniu terminów ustawowych, wadach wydawanych decyzji administracyjnych, odwołaniach, skargach i karach dla urzędów konserwatorskich. Niestety środowiska te stawiają tezę bez dowodów na jej prawdziwość. Poczucie odpowiedzialności każe nam jednak odnieść się do stawianych zarzutów.
Nieprawdą jest, że potrzeby zmian ustawy nie były konsultowane z naukowym środowiskiem archeologów. Prawdą jest natomiast, że wszelkie podejmowane od wielu lat próby konsultacji spotykały się z obstrukcją. Pierwsze z nich datowane są już na rok 2003, rok uchwalenia ustawy o ochronie zabytków, a więc 20 lat temu. To całe pokolenie, są osoby, które zaangażowane w te próby już nie żyją. Odbyło się wiele konferencji, spotkań konsultacyjnych, a wiele z nich kończyło się awanturą wynikającą z kontestacji detektoryzmu w ogóle. A detektoryzm jest faktem, którego istnienia nie sposób jest zakłamać. Obowiązkiem państwa jest zatem unormowanie tej dziedziny w taki sposób, aby obywatele mogli się w tej dziedzinie realizować przy zachowaniu dziedzictwa. Wiele państw zachodniej Europy sobie z tym problemem poradziło i obecnie chwali sobie działania obywateli i ich wkład w krajową kulturę. Pierwsza próba podjęcia faktycznych działań w kierunku zmian prawa dla detektorystów miała miejsce w roku 2018 kiedy powstał w MKiDN specjalny zespół pod przewodnictwem ówczesnej dyrektor DOZ, dr Katarzyny Zalasińskiej. Zostały wówczas ustalone założenia i kierunki zmian oraz powstały zręby zmian ustawowych. Niestety inicjatywa ta oparła się wówczas tej samej kłamliwej argumentacji SNAPu i części środowiska naukowego.
Nieprawdą jest, że projekt obecnej ustawy stanowi rewolucję w systemie ochrony zabytków. Projekt nie zmienia definicji zabytków, zabytków archeologicznych ani badań archeologicznych, nie zmienia też prawa własności do znalezionych zabytków. Projekt wprowadza nowe techniczne regulacje zgłaszania poszukiwań zabytków. Likwiduje pełną procedurę administracyjną uzyskania pozwolenia na poszukiwania, która w praktyce się nie sprawdziła i zastępuje ją obowiązkiem zgłoszeniowym z szeregiem określonych warunków i obowiązków informacyjnych wynikających z ustawy wprost, czego należy zaznaczyć do tej pory nie było. Państwowe instytucje ochrony zabytków w Polsce nie nadążają już za zmieniającymi się potrzebami społecznymi, dotyczącymi zwiększenia roli i znaczenia obywateli w poznawaniu, odkrywaniu historii, nie tworzą obecnie właściwych rozwiązań prawnych i technicznych w zakresie działalności poszukiwawczej oraz związanej z nimi ochrony dóbr kultury.
Nieprawdą jest, że nowe regulacje są gwałtem na polskiej archeologii. Ustawa w art. 36d wprowadza pełny zakaz poszukiwań na stanowiskach archeologicznych, terenach pozostających w rejestrze zabytków i w wojewódzkich ewidencjach zabytków, a także w parkach kulturowych, miejsc kaźni, pomników zagłady, cmentarzy, dawnych cmentarzy, mogił i grobów wojennych i innych, jednocześnie nakładając 10 metrową strefę ochronną (w systemie duńskim ta strefa jest pięć razy mniejsza). Co więcej system wprowadza wysokie kary za złamanie tego zakazu do 2 lat pozbawienia wolności włącznie.
Nieprawdą jest, że wprowadzana ustawą aplikacja mobilna wspierająca system poprzez umożliwienie zgłaszania poszukiwań, zgłaszania znalezionych zabytków oraz dająca informację przestrzenną winna powstać przed uchwaleniem ustawy. Organ odpowiedzialny za jej wprowadzenie musi mieć do tego podstawę prawną. Projekt zakłada wg. MKiDN dostatecznie długie vacatio legis, by wprowadzić ją w terminie. W ogóle zauważamy, że środowiska kontestujące zmiany nie znają polskiego prawa i nie wiedzą czym jest narzędzie nazwane „aplikacją mobilną”. Aplikacja ta to nie gra na smartfon tylko narzędzie do komunikacji z administracją publiczną uregulowaną Ustawą z dnia 4 kwietnia 2019 r. o dostępności cyfrowej stron internetowych i aplikacji mobilnych podmiotów publicznych. To narzędzie wymagające od użytkownika w zapisie art. 18 ustawy stosownego uwierzytelnienia podobnie jak to się ma z aplikacjami mObywatel czy mojeIKP. Dzięki uwierzytelnieniu organ będzie mieć pewność kto zgłasza poszukiwania.
Nieprawdą jest, że wejście w życie ustawy przyczyni się do „wysypu detektorystów rabujących dziedzictwo”. MKiDN szacuje liczbę detektorystów aktywnie realizujących pasję na 100 tysięcy. Strona społeczna ocenia tę liczbę na ponad 200 tys. Pozwoleń na poszukiwania wydano w ostatnim roku zaledwie ok. 1 tysiąca. Nowa regulacja poprzez odejście od niczym nieuzasadnionych i uciążliwych procedur administracyjnych walnie przyczyni się do zmiany tego stosunku na rzecz legalnie poszukujących. A przecież to jest wartością oczekiwaną – większa kontrola poszukiwań, większa o nich wiedza i obywatele podejmujący swoje działania w sposób legalny.
Nieprawdą jest, że ustawą tą detektoryści chcą napędzić sobie biznes ze środków przeznaczonych na nagrody. Zarzut ten jest kolejnym wynikającym z niezrozumienia i nieczytania prawa. Nagroda to też dyplom, nagrodę przyznaje minister kultury, nagroda ma przysługiwać za znaleziska szczególne. A najlepsze jest to, że identyczne zasady obowiązują obecnie i to od 19 lat, tylko że w rozporządzeniu, co według legislatorów jest błędem legislacyjnym – warunki nagradzania to kompetencja ustawodawcy, więc winny się znaleźć w ustawie i tam zostały przeniesione słowo w słowo. Aby nie być gołosłownym warto zestawić oba akty – obecny projekt i Rozporządzenie Ministra Kultury z dnia 1 kwietnia 2004 r. w sprawie nagród za odkrycie lub znalezienie zabytków archeologicznych, aby zorientować się, że są identyczne w treści.
Nieprawdą jest, że projekt zakłada bezkarność detektorystów. Projekt w swojej treści zakłada surowe kary za niezgłoszenie poszukiwań nawet do dwóch lat pozbawienia wolności, co według nas jest i tak nadmiarowe, gdyż dotyczy jedynie czynności technicznej. Projekt zakłada także kary za niezgłoszenie znalezionych zabytków.
Szczególnie jednak obrzydliwe zdaje się pomówienie środowiska poszukiwaczy o rabowanie grobów. Nie, poszukiwacze, i to nie tylko ci zrzeszeni w federacji Polskiego Związku Eksploratorów, ale i wielu, wielu innych powszechnie angażuje się w ratowanie starych cmentarzy, porządkowanie zapomnianych nekropolii wojennych, cywilnych niezależnie od wyznania i przywracanie pamięci leżących tam zmarłych. Jest na to bardzo wiele świadectw. Tak jak wiele istnieje świadectw współpracy tych środowisk w badaniach archeologicznych w charakterze wolontariatu. W ogóle domeną tych środowisk jest działanie pro bono.
Gdybyśmy dochowywali standardów komunikacyjnych kontestatorów obecnego projektu moglibyśmy wysunąć tezę, że polscy archeolodzy nie chcą chronić polskiego dziedzictwa, bo są przeciwni wprowadzeniu zakazu poszukiwań na stanowiskach archeologicznych. Moglibyśmy także stwierdzić, że ci sami archeolodzy nie chcą kontroli nad poszukiwaniami i postulują nielegalne poszukiwania. My jednak traktujemy siebie i naszych oponentów także bardziej poważnie i nie pozwolimy sobie na tego typu manipulację. Prosimy tylko o obiektywną ocenę procedowanego projektu ustawy i poparcie go w głosowaniu senackim.
Uchwalenie tej ustawy pozwoli wreszcie, w myśl przyjętych przez państwo polskie konwencji, zaangażować społeczeństwo w system ochrony dziedzictwa narodowego i kulturowego. Dołączymy w ten sposób do grona krajów, takich jak Dania, Norwegia czy Anglia, które od lat dysponują zaawansowanymi cyfrowymi systemami wspierającymi pasjonatów poszukiwaczy, którzy wzbogacają dziedzictwo tamtych krajów odnajdując artefakty ich historii. Ustawę tę można śmiało włączyć w realizowany program Cyfrowej Polski. Zgłaszanie poszukiwań i zgłaszanie znalezisk poprzez aplikację cyfrową to nowoczesność w służbie ochrony zabytków. Powszechna informacja przestrzenna to realna ochrona naszego dziedzictwa. Wartością też jest to, że przy zachowaniu kontroli państwa, pozwalamy na spontaniczne działania pasjonatów poszukiwań, co jest niezwykle istotne w pielęgnowaniu pasji.
autor petycji: Polski Związek Eksploratorów