Przedwczoraj tj.18 kwietnia 2024 r. na 10 posiedzeniu Senatu XI kadencji przyjęto zmiany w ustawie z dnia 13 lipca 2023 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Przegłosowano przeciągnięcie terminu jej wejścia o kolejne 12 miesięcy do 1 maja 2025 roku. Naszym zdaniem jest to wybieg mający na celu zyskanie na czasie, by położyć ten projekt. Wnioskowany pierwotny projekt zakładał likwidację tej ustawy i przywrócenie przepisów z 2017 roku.
Wcześniej w trakcie obrad sejmowej Komisji Kultury, po słowach Przewodniczącego Bogdana Zdrojewskiego można było na moment mieć nadzieję, że rzeczywiście chodzi o przygotowanie aplikacji, dostosowanie wszystkich jej elementów. Niestety, jak się okazuje, nic bardziej mylnego.
W środę (17 kwietnia) w senackiej Komisji Kultury Generalna Konserwator Zabytków nie ukrywała już, iż w przedłużeniu vacatio legis ustawy nie chodzi o „te” konkretne przepisy ale całkiem inne przepisy. Usłyszeliśmy, że te przepisy są zbyt liberalizujące, że jest im potrzebny rok na zmianę całej ustawy. O zmianie całej ustawy słyszymy od 2016 r. i w tym czasie, jeśli chodzi o poszukiwania nie naprawiono absolutnie niczego, wręcz przeciwnie, za każdym razem poszukiwaczom „dokręcano śrubę.
Tak będzie zapewne i tym razem. Do dyspozycji Ministerstwo ma już 2 gotowe projekty, niezależnie od tego, który zostanie wyjęty z szuflady, każdy z nich jest zły. Spodziewamy się, że projekt jaki zostanie wyciągnięty to projekt, który poznaliśmy 29 września 2020 r. z pewnymi modyfikacjami. Niestety jest to projekt opierający się nadal na decyzji administracyjnej, czyli niewprowadzający żadnych rozwiązań, które umożliwiłyby większej grupie poszukiwaczy działać bezpiecznie dla siebie i zabytków. Aplikacja będzie tutaj jedynie ładnie wyglądającym narzędziem do realizacji tych samych przepisów co obecnie, tak jakby wysłanie dokumentacji pocztą lub przez e-PUAP, było dotąd największym i zaporowym problemem dla poszukiwaczy. Nie, to obecne nieżyciowe przepisy, wszechobecne uznanie urzędnicze, biurokracja i czynnik ludzki jest tutaj problemem i nadal tym problemem pozostanie.
Pod poniższym linkiem możecie się Państwo zapoznać z posiedzeniem senackiej Komisji Kultury w dniu 17 kwietnia 2024 r. – godz.14
https://av8.senat.pl/11KKSP111
Głównym argumentem w dyskusji, zwłaszcza po zmianie projektu z uchylenia na zmianę vacatio legis były przede wszystkim rzekome koszty wdrożenia nowych przepisów. Co prawda to już nie jest 6,5 mld jak opisano to w uzasadnieniu tylko 3 mld, to nadal jednak kwota bardzo wysoka i nie przedstawiono nawet najprostszej metodologii wyliczeń wydatków. Adam Szejnfeld podczas obrad w Senacie zauważył: „mam pewną refleksję, kiedy pojawia się ten wątek finansowy, bo to jest po prostu absolutnie niewyobrażalne. Z mojej wiedzy, ile kosztuje stworzenie aplikacji i potem jej utrzymywanie, wynika, że to są jakieś abstrakcyjne, astronomiczne pieniądze. Ale być może chodziło właśnie o to, żeby jak nie ma innych argumentów, to finansami blokować taką aktywność amatorską”. I to wydaje się clou problemu. Nic tak nie robi wrażenia i nie zniechęca do projektu, jak bardzo wysokie koszty jego wdrożenia. Nikt inteligentny nie lubi być też robiony w przysłowiowego konia i parlamentarzyści to wyczuli.
Najpierw Ministerstwo nie potrafiło obronić kwoty 6,5 mld złotych podczas dyskusji w sejmowej Komisji Kultury. Następnie w senackiej Komisji Kultury senatorowie usiłowali otrzymać konkretne informacje, z czego wynika kwota 3 mld złotych i również nie otrzymali odpowiedzi. Zwrócili uwagę na to, że przedstawiciele Ministerstwa Kultury nie przygotowali się z kluczowego argumentu na temat finansów potrzebnych na opracowanie aplikacji, wdrożenie nowych przepisów, etaty i nagrody. Zrobiło się do tego stopnia dziwnie, że na kolejne zapytanie o koszty aplikacji Jakub Wiśniewski z DOZ odpowiedział: „Ja nie mogę teraz określić kosztów aplikacji”. Obiecał jednak senatorowi Wojciechowi Skurkiewiczowi przygotować to na następny dzień na obrady Senatu. Nie przedstawił jednak tego wyliczenia w Senacie.
My jednak chętnie wyręczymy wicedyrektora Departamentu Ochrony Zabytków gdyż takowe posiadamy. Mało tego są one jego autorstwa! Pan Jakub Wiśniewski w ubiegłym roku je przedstawił dwukrotnie w pracach nad tą ustawą, gdyż wbrew wielu opiniom omawiana ustawa była konsultowana nie tylko archeologami ale przede wszystkim z Departamentem Ochrony Zabytków! Na naszą jak i ówczesnego Generalnego Konserwatora Zabytków prośbę pan Jakub Wiśniewski przygotował koszty wdrożenia proponowanych przepisów dwukrotnie.
Pierwsze wyliczenie na dzień 21 marca 2023 r. to kwota 2 712 396 zł na lata 2023-32, w tym:
1) 2023 r. – 995 316 zł;
2) 2024 r. – 437 880 zł;
3) 2025 r. – 159 900 zł;
4) 2026 r. – 159 000 zł;
5) 2027 r. – 159 000zł;
6) 2028 r. – 159 000 zł;
7) 2029 r. – 159 000 zł
8) 2030 r. – 159 000 zł
9) 2031 r. – 159 000 zł
10) 2032 r. – 159 000 zł
kolejne uwzględniające już etaty to projekt z 4 maja 2023 r. W latach 2023–2032 maksymalny limit wydatków budżetu państwa będących skutkiem finansowym ustawy wynosi 97 376 573,6 zł rozłożone na lata:
1) 2023 r. – 829 430 zł;
2) 2024 r. – 9 180 527,6 zł;
3) 2025 r. – 8 736 661,6 zł;
4) 2026 r. – 8 736 661,6zł;
5) 2027 r. – 8 736 661,6 zł;
6) 2028 r. – 8 736 661,6 zł;
7) 2029 r. – 8 736 661,6 zł;
8) 2030 r. – 8 736 661,6 zł;
9) 2031 r. –8 736 661,6 zł;
10) 2032 r. – 8 736 661,6 zł.
Widać tutaj, że sama aplikacja to kwota rzędu 1 273 000 zł i doszły do tego następnie wydatki na etaty w urzędach (najpewniej 49) i ministerstwie a także dyplomy.
Z czego więc wynika kwota 3 mld i to „chyba na rok” jak określiła Senator Halina Bieda, nadal absolutnie nie wiadomo. Pani Senator powiedziała również coś co dowodzi, że niestety nie poznała przepisów na temat których się wypowiada: „powinny być zabezpieczone […]pieniądze, które otrzymywaliby eksploratorzy w przypadku znalezienia jakiegokolwiek zabytku archeologicznego”. Przepis brzmi jednak: „Nagrodę pieniężną przyznaje się, gdy zabytek archeologiczny posiada szczególną wartość historyczną, artystyczną lub naukową, a w pozostałych przypadkach przyznaje się dyplom”. Dołóżmy do tego jeszcze słowa posła Jarosława Rzepy: „Chodzi o ceny zabytku archeologicznego, które można osiągnąć. Dlatego jest taka cena”. Pan poseł również nie wie, że nagroda za odkrycie zabytku archeologicznego dotyczy zabytku o szczególnej wartości historycznej, naukowej lub artystycznej, a ponadto nie jest kwotą odpowiadającą wartości rynkowej tego zabytku. Poseł wskazał również w Senacie, że te absurdalne wyliczenia pochodzą z Narodowego Instytutu Dziedzictwa.
Przepaść pomiędzy wyliczeniami Departamentu Ochrony zabytków a Narodowego Instytutu Dziedzictwa obrazuje najlepiej poniższy wykres. Biorąc pod uwagę jedynie wyliczenia kosztów na 3 mld złotych, a nie jak widnieje to w uzasadnieniu do ustawy 6,5 mld. Zmieniając przedmiot samego projektu, nie zmieniono jednak uzasadnienia. Sprytna sztuczka, Prezydent ma być przekonany, że koszt wdrożenia ustawy z dnia 13 lipca 2023 r. to właśnie aż 6,5 mld złotych rocznie!
Straszenie tak dużymi kosztami jest więc działaniem celowym, mającym zwyczajnie wystraszyć Parlament i Prezydenta przed zapaścią finansową państwa z powodu poszukiwaczy. To prymitywna manipulacja, na którą nikt chyba nie da się nabrać. Nawet sprawozdawcy nie potrafili o tym mówić z przekonaniem, plącząc się w różnych wyliczeniach.
na dowód przedstawiamy w linku przebieg dyskusji w Senacie z 18 kwietnia 2024 r. godz. 14:00:
stenogram z tego posiedzenia
https://www.senat.gov.pl/prace/posiedzenia/przebieg,611,1.html
Podczas posiedzenia w Senacie padło wiele innych ciekawych wypowiedzi, w tym senatora Rafała Ambrozika: „Chciałbym też zapytać, czy była dyskusja o tym, jakie rozwiązania prawne są stosowane w innych państwach europejskich. Bo chyba podobne rozwiązania mają Brytyjczycy. I tam rzeczywiście poszukiwacze, również z Polski, są bardzo aktywni i cenią to sobie. Tak że wiele z tych ukrytych zabytków jednak wraca do takiego, no, ogólnego, społecznego odbioru”. Na to senator Halina Bieda odpowiedziała: „nie rozmawialiśmy – przynajmniej nie pamiętam, żebyśmy rozmawiali – o tym, jak to jest w innych krajach”. Wydaje się, że wiedza pani senator nie jest potrzebna do wyrobienia sobie opinii. Jeszcze by się wydało, że kraje które zdecydowały się na podobne rozwiązania, nie rezygnują z nich uważając je za przynoszące korzystniejsze efekty niż zaostrzanie przepisów. Wydało by się też, że w krajach tych czymś naturalnym jest udostępnienie danych przestrzennych o zabytkach.
Tymczasem gdyby Narodowy Instytut Dziedzictwa po prostu zrealizował w sposób właściwy zapisy Ustawy o infrastrukturze informacji przestrzennej i udostępnił dane przestrzenne o stanowiskach archeologicznych i innych zabytkach zgodnie z Instrukcją operatorską procesu wektoryzacji zabytków ewidencyjnych, przeznaczoną do zastosowania przy digitalizacji ewidencji zabytków nieruchomych i archeologicznych, to rola konserwatora akurat w wydaniu decyzji na poszukiwania byłaby zbędna, tak jak właśnie w wielu krajach.
I aż nie można nie zapytać. Na czym więc obecnie pracują konserwatorzy zabytków? Na szklanej kuli, wspomagając się wróżeniem z fusów? Przecież dane o zabytkach wynikają bezpośrednio z kart zabytków opracowanych przez badaczy, jakie znajdują się w ewidencji zabytków. To są jedyne dane z jakich może wynikać ochrona, aż do momentu uzyskania kolejnych informacji na skutek nowych odkryć i/lub badań archeologicznych. Wystarczyło te dane właściwie zdigitalizować. Po raz kolejny należy podkreślić, że z określenia przedmiotu ochrony wynikają konsekwencje prawne i to jest temat ważny nie tylko dla detektorystów ale również innych obywateli, inwestorów, właścicieli nieruchomości na których znajdują się zabytki. W tym miejscu należałoby rozwinąć temat projektu realizowanego przez Narodowy Instytut Dziedzictwa pod nazwą Zabytek.pl na który wydano ponad 40 milionów złotych, które to wydają się być wyrzuconymi w błoto.
pisaliśmy o tym min tutaj:
Na zakończenie jeszcze słowa senator Ewy Mateckiej, które chyba najdobitniej wskazują jaki jest cel przedłużenia vacatio legis ustawy z dnia 13 lipca: „Archeologia jest dziś nauką wysoce wyspecjalizowaną i znakomicie potrafi skutecznie ocalić od zniszczenia artefakty wielowiekowej historii. […] A zatem, Panie Marszałku i Wysoka Izbo, mając na względzie pilną potrzebę opracowania nowego dokumentu, nowej ustawy o ochronie zabytków, nowych regulacji, gorąco popieram propozycję wydłużenia vacatio legis o rok, po którym będziemy mogli przyjąć nową, dobrze przygotowaną, precyzyjną, dobrze skonsultowaną ze środowiskiem naukowym ustawę o ochronie zabytków”. Czy pani senator miała na myśli wciąż te same nienawistne twarze osób całkowicie niezdolnych do konsyliacji i kompromisów ze Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich? W tej wypowiedzi oczywiście zapomniano już w ogóle o udziale poszukiwaczy, o czym zapewniał jednak wcześniej Przewodniczący sejmowej Komisji Kultury Bogdan Zdrojewski.
Podsumowując, teraz wszystko w rękach Prezydenta RP, któremu dano jedynie 7 dni na podpisanie ustawy i opublikowanie jej w Dzienniku Ustaw.
opracowała Joanna Kaferska-Kowalczyk
współpraca Grzegorz Mejsner, Jacek Wielgus